![]() |
![]() | Dzienniki podróżne | ![]() |
![]() |

![]() | ![]() |
Nemo
WETERAN PRAWDY (Adm.)
![]() |
![]() |
II
Mój ghoul szpieg poprosił mnie o naukę dominacji, poprosiłem więc Klausa, rzeby nauczył mnie, Marcusa i jego, w zamian nauczę go podstaw Mortis. Po miesiącu przyszedł Jafet wraz z Hubertem, czyli Kapadocjaninem, którego uratowaliśmy z ust Ralfa. Pewnej nocy, do moich drzwi, ktoś przybił portret dziewczyny, na odwrocie było napisane: "Lienz /Doalsach (oa to u umplaut)" Wyruszyliśmy więc do Doalsach koło Lienz, spotkaliśmy tam wampira który więził dziewczynę z portretu. Wampira ogłusziliśmy, dziewczynę zgarneliśmy. Wampir został odesłany w cholerę, zaś dziewczyna zamieszkała w Bolzano. W końcu, kiedy Justyna przestała być ghulem,zaproponowałem jej, żeby została moją córką. Zgodziła sie bez większych wątpliwości. Następnym pamiętnym wydarzeniem było przybycie Huberta i naszego ojca. Hubert dołączył do nas, ale w wyniku działań Camarilli osadziliśmy go jako księcia Bolzano. Camarilia wygrała w północnych włochach, wszystkie miasta poddały się, kto się nie poddał, został wymieniony (książe). Postanowiliśmy podzielić się na trzy grupy... my wyruszamy na Polskę. |
|||||||||||||
|
![]() |
![]() | ![]() |
Nemo
WETERAN PRAWDY (Adm.)
![]() |
![]() |
III
Po rozmowie z Wewnątrznym kręgiem, odnośnie dalszego planu przejęcia władzy nad światem, skontaktował się z nami Emanuel Giovani, zaproponował swój miecz jako Archon. Podziękowaliśmy mu, i obiecaliśmy, że w razie kłopotów udamy się do Verony po niego. Przyjeliśmy też posłańca z Bolzano, gdzie udaliśmy się chwilę potem. Na miejscu spotkaliśmy Jafeta, a Hubert przedstawił nam posiłki, które zebrał. Wampir Hanzel, (wraz z tlumaczka Gretel), dołączyli do nas jako Archon Marcusa. Postanowiliśmy podzielić się na trze zespoły i zrealizować następujące cele. Ja, Marcus i nasza świta udamy sie do Bratysławy, żeby zrekrutować dodatkowego archona. Hanzel i jego świta będą szukać tropów Lamii uprowadzonych przez Giovaniego. Ostatnią grupe, prowadzoną przez Giampedro, udadzą się do Polski i zorganizują nam przyczułek. W międzyczasie, trochę światła na sprawę Hanzela rzucił Kapadocjusz. Giovani-porywacz szukał kobiety, wiedzmy, na ktora polował inkwizytor który zabil babcie Justyny. Ruszamy do Bratyslawy po drodze probujac znleźć trop wiedźmy oraz przylaczyc do naszej druzyny Lubomira. |
|||||||||||||
|
![]() |
![]() | ![]() |
Nemo
WETERAN PRAWDY (Adm.)
![]() |
![]() |
IV
Dotarliśmy, nie bez przeszkód do Bratysławy. Po drodze, w miasteczku, natrafilismy na znajomą nam mumie, która próbowała oszukać nas, byśmy dali jej napić się krwii... nie tym razem. Mumia miała do załatwienia w tym miejscu bardzo konkretną sprawę, zatruła studnie, ponieważ kiedyś spalili ją tutaj na stosie, powiedziała mi, że wywołuje jedynie paskudną biegunkę, wiec uznałem, że to sprawiedliwa wymiana, i - cóż, należy tępić zapalczywość w wieśniakach. Bratysława trochę nas rozczarowała, była małomiejska, nudna. Na szczęście szybko odnaleźliśmy dom Lubomira, gdzie Marcus, jako Archont, poszedł zaproponować mu pozycję. Niestety, natknął się na Assasyna, którego skasował - zakołkował. Bardzo szybko zorientowałem się, żeby iść do kaplic, gdzie składowane są zmumifikowane przez Lubomira zwłoki. Chwila używania nekromacji i okazało się, gdzie leży Lubomir. Po obudzeniu go, wmusiliśmy w niego bycie Archontem. Podróż do Kalisza upłynęła nam bez zakłóceń, natomiast w samym Kaliszu, poczuliśmy się jakbyśmy żyli w ciekawych czasach. Książę powitał nas i powiedział, że tylko jeden z nas może się tutaj osiedlić, i że za trzy dni odbędzie się osąd jednego z młodych buntowników, który walczył z innymi młodymi buntownikami. O co chodzi? Podszedł do nas jeden z podwładnych Giampedro i powiedział, że on sam został złapany przez Księcia zaś jego drużyna rozbita. Uwolniłem hordę homunkulusów żeby przeszukały miasto i odnalazłem naszego brata, całkiem zdrowego, w elizjum. Zdominował on księcia, żeby zyskać na czasie. Uleczyliśmy go i ruszyliśmy w pościg za porywaczami jego córki i jego lamii - blondasem i jego świtą. Odnaleźliśmy trop, dzięki nekromantycznym mocom i przesłuchaniu świeżo-przemienionego syna Giampedro, Osmundowi-Inkwizytorowi, który polował na czarownice Dobrawę. Trop prowadził właśnie do niej. Po dotarciu do jej wioski, powiedziała ona, że za chwilę zostanie zaatakowana przez tych, których śledzimy (minęliśmy się z nimi). Ustąpiliśmy pola i jak tylko zaatakowali, ruszyliśmy do boju. Egzekutor Marcus, jednym ciosem, powalił Blondasa, po jego zabiciu, wszystkie więzy krwii wampirów i ghouli, które nas atakowały, spadły, wrogowie się wycofali a my odbiliśmy trzy lamie (nie nasze, niestety). Włączyliśmy też do naszej drużyny Dobrawę, która po krótkiej podróży, i zbawiennej dominacji Giampedro, okazała się być Jagodą, córką Dobrawy. Co ciekawe, oszacowaliśmy pokolenie Jagody jako 4-5. |
|||||||||||||
|
![]() |
![]() | ![]() |
Nemo
WETERAN PRAWDY (Adm.)
![]() |
![]() |
V
Następne tygodnie upłynęły nam na gorączkowym poszukiwaniu Gabrieli. Poleciłem Giampedro, żeby zapadł w letarg i spróbował się z nią skontaktować. Próbował wiele razy, a my podróżowaliśmy według wskazówek, które jego sny nam przyniosły. Pierwsza wizja, najważniejsza, mówiła o Gabrieli, będącej w pomieszczeniu z białymi ścianami. Słychać było szum morza. Ten trop zaprowadził nas do Gdańska, które całe przetrząsnęliśmy, po drodze mieszając trochę w lokalnej, nowo-powstałej hierarchii. Gdańsk był pusty, odbiliśmy więc znad morza i zaprowadziliśmy Jagodę do świętego gaju - przeszukując kolejne miejsce, gdzie jej matka, Dobrawa, mogłaby być, niestety, gaj był pusty. Kolejna wizja przyniosła rozstrzygnięcie - w śnie Giampedro był rybak, który mówił po francusku. Ruszyliśmy do północnego wybrzeża Francji, po to tylko, żeby następny sen przyniósł nam język angielski. Przybyliśmy pod Dover, gdzie zabłysnęły nam bielą skał zęby - w jaskini, pod białym klifem walczyliśmy z wampirami przetrzymującymi Gabriele, prędko ją odbiliśmy i ujęliśmy wartowników. Okazało się, że jest to grupa Baali, którzy polują na wiele osób listami gończymi. Udało nam się wyciągnąć portret przywódcy tej klitki, którego spotkaliśmy wiele lat temu a Padwie. Zdobyliśmy próbkę jego krwi. Znaleźliśmy też kilka portetów, które nie były nam zupełnie obce. Jednym z nich był znajomy Felicjana, poznany daleko na wschodzie. Młody, ślepy wampir, którego ten nauczył widzieć trzecim okiem. Następnym krokiem było udanie się do Bolzano, gdzie, po przywitaniu się i szybkim załatwieniu lokalnych interesów, poprosiliśmy o identyfikację krwi porywacza oraz... Jagody. Jagoda - czwarte pokolenie, klan nieznany. Porywacz - siódme pokolenie, klan nieznany. Po wprawieniu w osłupienie Tremerów, podziękowaliśmy za propozycję, żeby zbadać krew w wyższym ośrodku ich klanu i wyruszyliśmy do Polski, szukać Dobrawy i, ciągle uprowadzonych, Lamii. |
|||||||||||||
|
![]() |
![]() | ![]() |
Nemo
WETERAN PRAWDY (Adm.)
![]() |
![]() |
VI
Tyle się ostatnio działo, że aż nie było kiedy tego spisać. Muszę załatwić sobie osobistego skrybę, albo jakiś artefakt pamiętający wspomnienia, ponieważ za tysiąc lat mogę zapomnieć kilka szczegółów z tych, jakże ważnych, wydarzeń. Szukaliśmy Dobrawy, odwiedzając miejsca dla niej szczególne. Właściwie, zostały nam dwa miejsca, gdzie wychowała się jako wampir i miejsce, gdzie żyła jako człowiek. Odwiedziliśmy to miejsce jako pierwsze. Mała wioska, z lasem i polami. Dom w którym mieszkała nie wyróżniał się niczym specjalnym, ale odnaleźliśmy grób jej śmiertelnego dziecko. Miejsce to było otoczone chmarą duchów, to dało nam do myślenia. Poszukaliśmy dokładniej, w końcu, znaleźliśmy ją śpiącą w ziemi. Obudziliśmy ją, porozmawialiśmy chwilkę i zostawiliśmy na pastwę Jagody - która miała jej wiele do powiedzenia. Zaprosiliśmy ją do naszej Koterii, (III pokoleniowy wampir w sytuacji identycznej jak nasza), nie było ją łatwo przekonać... w końcu uległa mojemu urokowi i argumentowi, że polują na nas te same osoby. Wróciliśmy do Bolzano, gdzie usiłowaliśmy się rozgościć. Załatwianie naszych przyziemnych spraw przerwał nam Kapadocjusz, wezwał nas do boju. Giovani przebudził się i odkrył, że cały jego klan jest zniewolony. W międzyczasie, Gampedro przedstawił nam syna stworzonego krwią naszego wroga, który został nauczony rytuału skontaktowania się z ojcem. Co zaś uczynił, a my, za pomocą niewidoczności, skanowaliśmy jego myśli. Jego ojciec, nie rozpoznał swojego syna, ale zaprosił go do swojego miasta, Padwy. W jego umysł wdarł się ktoś potężny, bardzo potężny. Wszyscy, łącznie z Kapadocjuszem zostaliśmy wyrzuceni, po chwili jednak umysł zniknął. Stawka w tej grze mocno wzrosła, więc ja, Kapadiocjusz, Marcus, Giampedro, Giovani, Mumia oraz Jafet wyruszyliśmy do Wenecji, aby wpaść w pułapkę (rozpoznanie poprzez walkę). Gdy dotarliśmy na miejsce, okazało się, że wszystkie wampiry zniknęły. Szybkie przeszukanie miejsca ujawniło, że czekają na nas w podziemiach. Weszliśmy do pomieszczenia, pełni buffów i siebie. Przegraliśmy. Fontanna krwii rozprysła się po pomieszczeniu błyskawicznie nakładając więzy krwi na Kapadocjusza i Jafeta i Giovaniego. Walka w tym momencie skończyła się, jedynie Tutus, bohatersko, otworzył dla nas portal do zaświatów i prze teleportował się w środek przeciwników. Zabijał dzielnie, ale padł przebity wieloma mieczami. My zaś, w trójkę, odeszliśmy do zaświatów. Wpadliśmy w wielką rzekę dusz, gdzie dusze płynęły z jednego kierunku, nurt zaś rozdzielał się wielokrotnie i dusze odpływały w wiele miejsc. W końcu spotkaliśmy przewoźnika, pewnie Charona, weszliśmy na jego łódź i poprosiliśmy o transport. Zostaliśmy wyrzuceni z wodospadu, w jaskini, gdzie medytował Mahatma. Nie miał dla nas dobrych wiadomości. W zaświatach spędziliśmy pięćdziesiąt lat. W tym czasie marsz Camarilli zatrzymał się, nasze dzieci zbiegły do Londynu (jak wykryłem moją nową mocą). Jak najszybciej przemieściliśmy się do Londynu, gdzie przywitaliśmy nasze dzieci, całe i zdrowe. Przywitaliśmy się też z Mitrasem, księciem Londynu. Marek zaś przemienił swojego ghoula w wampira, i zostawił go w Londynie. W międzyczasie w okolicznym miasteczku odzyskaliśmy spermę pewnego nie związywalnego, ale diablo niemiłego człowieka. Był tam też ksiądz, który powinien dawno stracić prawdziwą wiarę. Następnym naszym krokiem było odwiedzenie Tytusa, któremu zaproponowałem moją krew, którą on przyjął. Oraz nasienie człowieka odpornego na więzy krwi. Wraz z Tytusem wyruszyliśmy do Hiszpanii. Aby odbić jednego z naszych dawnych towarzyszy, Henzela. W drodze odwiedziliśmy miasto urodzenia Justyny, gdzie, w elizjum, spotkaliśmy wampira z którym plotkowaliśmy (Harpię), a którą Tytus rozpoznał jako Toreadorkę. |
|||||||||||||
|
![]() |
![]() | ![]() |
Nemo
WETERAN PRAWDY (Adm.)
![]() |
![]() |
Ta opowieść jest wyjątkowo dobra, ponieważ zaczyna się od zwiedzania Świętego Miasta kończy na Krakenie. A właściwie zaczyna się od tego, że dostaliśmy wiadomość ze stolicy Piotrowej, z prośbą o spotkanie, a kończy się... dalej Krakenem. List przyszedł niespodziewanie ale nie spektakularnie, był nam doręczony. Odczytaliśmy z niego, że Książe Rzymu pragnie się z nami widzieć.
Słyszeliśmy wiele ciekawych informacji o Księciu, więc czym prędzej wsiedliśmy na statek i popłynęliśmy na niezwykłe spotkanie. Zanim nasza stopa dotknęła suchego lądu, jeszcze na trapie pierwsza ciekawostka - kiedy zbliżaliśmy się do lądu, z cienia wyszli (jak się później okazało) Książe, i jeden z dostojników kościelnych. Owy dostojnik, oraz Tytus, zamarli w miejscu... następnie Tytus został grzecznie poproszony, żeby jego plugawa, grzeszna, heretycka stopa nawet nie dotknęła brzegu. Tytus uznał, że tak będzie najlepiej... Okazało się, że Tytus był wcześniej Mateuszem magiem, który przegrał pojedynek z siłami Jezusa. Okryty wstydem schował się w swojej kajucie, podczas kiedy my debatowaliśmy z Księciem. Księciem - naszym bratem, 3 pokoleniowym neonatą. Faktycznie, sprawował on realną władzę w Rzymie jako kompromis pomiędzy magami z Watykanu a wampirami z miasta. Zaoferował on nam schronienie (na co uprzejmie odmówiliśmy) oraz radę, na co z chęcią się zgodziliśmy. Opowiedział on nam o naszym ojcu, który, żeby pokonać Crone, stwarza 12 wampirów 3 pokolenia, odpornych na krew. Przekazał on nam obrazy parę naszych braci, wszystkich już wcześniej znaliśmy, oraz wyjawił nam, że nasz ojciec, Ryboludź, jest teraz w Hiszpani. Dodał, że nie wszyscy z 12 są już stworzeni. Po jednym dniu postoju (tak na prawdę miasta nawet nie zobaczyliśmy), statkiem, wyruszyliśmy do Hiszpani. Wylądowaliśmy na południowej stronie, i przemieszczaliśmy się w głąb lądu, znając tymczasową siedzibę Camarilli. W tamtym czasie, wojna była już praktycznie wygrana, ale nasz cel, odbić Henzela, pozostawał nadal aktualny. Oczywiście, wiedzieliśmy też, że przywódca Camarilli jest naszym bratem, i chcieliśmy poznać jego motywacje, i jego świadomość. Z naprzeciw wyszedł do nas syn Giampedro, jak się szybko okazało, ściga on Ryboludzia, którego musieliśmy minąć. Szybko ruszyliśmy w swoje strony, ponieważ on miał zadanie do wykonania, a my chcieliśmy jak najszybciej zameldować się w centrum dowodzenia. Na miejscu, po rozpoznaniu wszystkich zainteresowanych wampirów wzięliśmy udział w naradzie, podczas końcowego szturmu naszym zadaniem było obstawić stolicę Hiszpanii od strony rzeki, żeby schwytać ewentualnych uciekinierów. W międzyczasie, dostaliśmy meldunek, że Ryboludź niszczy statki (zarówno nasze jak i Sabatu), a ostatnim wyruszył w morze. Znów nam uciekł, ale już wtedy wiedzieliśmy, że szybko nasz pościg rozpocznie się od nowa. Wyruszyliśmy na nasze pozycje, zdeterminowani, żeby przepytać o naszego brata pierwszego uciekiniera. Ku naszemu miłemu zaskoczeniu, udało nam się ująć brata właśnie, i za cenę wypuszczenia (i nie ścigania) jego kompanów, nie doszło między nami do rozlewu krwi, ujęliśmy go (przysiągł, że nie ucieknie) i wraz z nim wyruszyliśmy zatrzymać dalszy rozlew krwii. Spóźniliśmy się, niestety. Kiedy przybyliśmy na pole bitwy, było ono jednym wielkim pogorzeliskiem, magicznego pochodzenia. Spłonęli zarówno sabatnicy, jak i wojownicy Camarilli. Pokonywaliśmy kolejne spopielone obszary, idąc brzegiem morza, aż z wody wyłonił się Kraken właśnie, niosący na ramieniu jakiegoś tajemniczego maga, prawdopodobnie sprawcę spopielenia. Cóż, nasz brat był wtedy uprzejmy złamać dane nam słowo i uciec, był jednak na tyle wychowany, że powstrzymał maga i krakena przed zabijaniem nas, a przynajmniej przed walką, ponieważ zdecydowanie wygralibyśmy to starcie, szkoda jednak byłoby pozbawiać życia takiego pięknego stworzenia. Nasz brat wyjawił nam, że udaje się na Nowy Ląd, by tam stworzyć lepszą społeczność wampirów, zaprosił nas do siebie, ale podróżować musimy na własną rękę. Trochę przybici, ponieważ nie odnieśliśmy zasadniczego zwycięstwa, wróciliśmy do naszych stronników. Wysłuchaliśmy opisu walki, zostały nam przedstawione straty. Wśród zgliszczy odnaleźliśmy całego i zdrowego Henzela, wyzwolonego z więzów krwi. Nie był to więc stracony dzień, jedynie przedłużenie naszej wielkiej wojny z prawdziwym przeciwnikiem, wrogiem wszelkiego życia, Crone. |
|||||||||||||
Ostatnio zmieniony przez Nemo dnia Nie 17:06, 02 Lut 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
![]() |
![]() | ![]() |
Nemo
WETERAN PRAWDY (Adm.)
![]() |
![]() |
VIII
Staliśmy na brzegu, rzeki, zastanawiając się właściwie, co ze sobą zrobić. Była piękna noc, żywa dyskusja rozświetlała nasze twarze lepiej, niż nasze zwierzęce czerwone oczy. Chcieliśmy gdzieś osiąść, odetchnąć, zastanowić się co dalej, a następnie pozbierać siły. Część z nas chciała działać, być w centrum wydarzeń. Koniec końców, padło na tym, żeby odwiedzić Bolzano i sprawdzić, co się tam dzieje. Wyruszyliśmy w długą drogę do jedynego miejsca, które chociaż trochę nazwać możemy domem. Nie minęła jedna noc, a tajemnicze siły, które kierują naszymi krokami z zza zasłony nocy dały o sobie znać. Na drodze natrafiliśmy na postrzelonego kuriera, który miał dostarczyć list, od nieznanego adresata, do nieznanego adresata, a list ten to dwustronny obrazek, na jednej stronie narysowany drwal, na drugiej zaś pół naga dziewczyna, podpisana jako Grenoble (miasto we Francji). Dodatkowa kartka opisywała Księdza (również z Grenoble). Kiedy użyliśmy naszej nadzwyczajnej percepcji na obrazie drwala, zobaczyliśmy wizję: Drwal wraz z kapłanem (który zdecydowanie powinien stracić swoją prawdziwą wiarę) uciekali, wraz z dwoma kobietami (wyglądały jak panie do towarzystwa, w szczególności na jedną noc), pośród wzgórz, gdzieś na mroźnej północy. Byli gonieni przez dwa wampiry. Uciekali na wzgórze, gdzie kapłan zaczął się modlić. Kiedy tylko jego usta opuściły pierwsze święte słowa, wampiry zamarły, świat pociemniał, a z kurhanu wyłoniła się koścista ręka. Wszelkie stworzenia przybiegły, podpełzły i przyleciały do kobiety, która wyłoniła się z ziemi, obumierały, kiedy ona rosłą w siłę. W końcu, zabiła wszystko, co było w okolicy. Tzimice się przebudziła - skomentował Tytus, i opowiedział nam o tym, jak był jej Ghoulem, jej podróżach po zaświatach i jak ją zmieniły. Na razie odłożyliśmy tą wizję na bok, i udaliśmy się do Grenoble, (bez Tytusa, który miał się z nami spotkać w Bolzano), gdzie przywitaliśmy się na dworze oraz gdzie zasięgnęliśmy języka - dziewczyna którą poszukujemy nazywa się Rebeka, jest żydówką z pobliskiej wioski. Dowiedzieliśmy się też, że lokalna wampirza władza ma problemy z buntem jednego z pobliskich lordów.Udaliśmy się po dziewczynę i porwaliśmy ją, zgodziła się z nami przemierzać noc i została moją córką, nie jest jednak odporna na więzy krwii. W końcu, dotarliśmy do Bolzano, Gdzie przywitaliśmy się z Hubertem. Pospacerowaliśmy po tym pięknym mieście, ale szybko nasz spokój został zaburzony - do miasta przyjechał nowy wampir z dość dużym orszakiem. Okazał się być wysłannikiem księżnej Grenoble, i poszukiwał tutaj pewnej specjalnej dziewczyny - nie raczył się jednak przedstawić - dopiero gdy poprosił go o to Giampedro. Wszystko szybko się wyjaśniło, Dziewczyna której poszukiwał ten wampir to nowa narzeczona Tytusa (już ciężarna), poszukiwana jest zaś za to, że jest córką wspomnianego buntownika z okolic Grenoble, jedyna spadkobierczyni rodu. Zgodziliśmy się, wraz z Tytusem, wrócić do Grenoble i wyjaśnić sprawę. Moje dwie córki zostały na miejscu. Po drodze zostaliśmy zaatakowani przez sługi wampira-wysłannika, W biały dzień. Szybko zapadliśmy pod ziemie, i tylko dzięki wspaniałym mocom Devony (i skromnej pomocy Tytusa), udało nam się przeżyć. Oczywiście, przeszukałem myśli agresorów i dowiedziałem się, że skryba księżnej zdominował sługusów, żeby nas zabiły - przy okazji sam zginął. Jest to nowy trop w naszych poszukiwaniach, którym zamierzamy podążyć. |
|||||||||||||
Ostatnio zmieniony przez Nemo dnia Nie 19:50, 09 Lut 2014, w całości zmieniany 2 razy
|
![]() |
![]() | ![]() |
Nemo
WETERAN PRAWDY (Adm.)
![]() |
![]() |
IX
Dotarliśmy do Grenoble, noc była piękna. Niewidzialni poruszaliśmy się po mieście, aż tu nagle, zza rogu, wyłonił się czlowiek, na którego 'polowaliśmy'. Okazałby się być księdzem, który prowadził prywatną krucjatę przeciwko niczemu, za to naciągł ludzi, żeby podróżowali z nim i dogadzali mu. Naradziliśmy się, Tytus użył pięknej 'znajomej', żeby wyciągnąć z niego troszkę nasienia. Nad ranem został przemieniony przez Marcusa, jako jego drugi potomek. Szybko wprowadziliśmy go w świat wampirzy, i następnej nocy ruszyliśmy do księżnej, porozmawiać o konflikcie, w którym występowaliśmy. Przybyliśmy do sali przyjęć Księżnej, gdzie - od razu - zostaliśmy otoczeni przez wampiry i ghoule. A przybyliśmy pokojowo. Szybko okazało się, że jesteśmy oskarżeni o zamordowanie tego lalusia, przez którego prawie zgineliśmy. Pomimo naszych tłumaczeń, kazano nam się poddać, i pomimo naszych zdolności dyplomatycznych, robiło się bardzo gorąco. W końcu Marcus ujawnił swoją pozycję, a Księżna rozkazała swoim poddanym wstrzymać się, nie została posłuchana, i wdarliśmy się w krótką walkę. Kiedy wampiry i ghoule zostały spacyfikowane, okazało się, że ktoś grzebał w ich umysłach. Giampedro przeszukał ich myśli, wszystkich oprócz jednej kobiety - wampira, której księżna zabroniła dominować. Wydało nam się to podejrzane - nie posłuchaliśmy jej, ona zaś zagroziła, że wyda naszą tajemnicę. Marcus wyciszył ją, my zaś zakołkowaliśmy niewiastę. Okazało się, że faktycznie zdominowała Księżną - ale nie ona odpowiadała za dominację większości wampirów w mieście (za to odpowiadał rybo-podobny nosferatu, który jednak nie był tym, którego szukamy - przynajmniej z opisu). Wampirka ta okazała się być małą dziewczyną, którą spotkaliśmy na naszej drodze lata temu, a teraz córka Dobrawy. Dyplomatycznie załagodziliśmy spór z księżną i zabraliśmy małą ze sobą. Wróciliśmy do Bolzano. W Bolzano zdażyła się tragedia - kiedy weszliśmy do domu, na ziemi znaleźliśmy zakołkowane ciała moich córek i kusznika, który nas zaatakował. Ciała eksplodowały fontanną krwii. Wszyscy, którzy nie byli niezwiązywalni, zostali związani - oprócz dziewczynki. Ponieśliśmy sromotną klęskę. Byliśmy zmuszeni wszystkich zakołkować i zakopać w bezpiecznym miejscu. W międzyczasie okazało się, że nasza Lamia, nie była naszą Lamią, a wampirem, który polował na tajemnicę nieśmiertelności od Tytusa. Moje córki zostały porwane. Zlokalizowałem je, i na moich oczach młodsza z nich spłonęła na stosie. Starsza została porwana. |
|||||||||||||
Ostatnio zmieniony przez Nemo dnia Wto 21:46, 25 Mar 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
![]() |
![]() | Dzienniki podróżne | ![]() |
|
||
![]() |
![]() |
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.